piątek, 9 października 2015

A Wielki A’Tuin dostojnie płynie (Terry Pratchett, Stephen Biggs "Żółw przypomniany")


Jest wielki jak światy. Cierpliwy jak cegła. Wielki A’Tuin jest jedyną istotą we wszechświecie, która doskonale wie, dokąd zmierza. Na jego skorupie stoją Berillia, Tubul, Wielki T’Phon i Jerakeen, cztery gigantyczne słonie, na których barkach spoczywa krąg świata.
Jak wiadomo ludzie dzielą się na tych, którzy Pratchetta czytali i na tych, którzy Pratchetta przeczytają. „Żółw przypomniany. Przewodnik po świecie Dysku uaktualniony aż do „Niucha”, to książka skrojona w sam raz dla tych drugich. Jak powszechnie wiadomo, świat Dysku jest płaską planetą, a istnieje na samej granicy realności. Uniwersum Dysku jest znane wśród czytelników SF i fantasy na równi ze światem Arrakis czy Mordoru.
Problem z autorem „Koloru magii” leży w braku klasyfikacji. To jest niby fantasy, ale raczej w formie parodii. Przed tym określeniem Pratchett się broni (w wywiadzie zamieszczonym na końcu przewodnika), raczej bez skutku. Stworzył wariację gatunkową, skrzywioną wersję realnego świata, wymyślił specyficzną narrację z olbrzymią ilością piętrowych przypisów. Dysk przekonuje nie tylko wielbicieli specyficznego humoru Swifta, ale w ogóle angielskiej satyry XIX w. Pisarz uwielbia zbierać wiktoriańskie leksykony i „Żółw przypomniany” bardzo je przypomina. Również dzięki bardzo angielskiemu, swoistemu szaleństwu Stephena Briggsa, który w amatorskim teatrze wystawia adaptacje prozy Pratchetta, nagrywa audiobooki, produkuje gadżety w formie Octavo czy bagażu z myślącej gruszy.
Przewodnik, którego kolejne (uaktualnione) wydanie przetłumaczył Piotr W. Cholewa, to książka – w sposób nieodparty – przywołująca arcydzieło saskiego humoru, sarmacką encyklopedię Benedykta Chmielowskiego „Nowe Ateny”. Obie kreują wyrafinowanie absurdalny świat, pełen zaskakujących haseł i wiadomości zasłyszanych. Pratchett – znając dziedzictwo wielu kultur i religii, wraz z religią sztuki masowej – tworzy w szerszym kontekście, bawi się kreacją własnego kosmosu.
Wielbiciele „Blasku fantastycznego”, postaci Zadziwiającego Maurycego i Rincewinda śledzą aluzje i nawiązania w cyklu pratchettowskim. Obok tak czytelnych jak Leonard z Quirmu, największy techniczny geniusz Dysku wszech czasów lub złośliwy Hoki, są te bardziej ukryte – jak zawodowi oszuści, którzy nie grają nigdy z człowiekiem o imieniu Doc (przydomek słynnego rewolwerowca i hazardzisty) albo i trudne do rozszyfrowania.
O tym świecie, który jest płaską planetą – jakby geologiczną pizzą, ale bez anchois jest tak książka. I o zasadach gry karcianej „Okalecz pana Cebulę”. I o wielu innych sprawach. Między innymi.
 Paweł Chmielewski
(recenzja - magazyn "Projektor" 2/2014)
Terry Pratchett, Stephen Briggs, „Żółw przypomniany”, s. 536, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz